Inaczej być nie mogło.

W ćwierćfinale Pucharu Polski na szczeblu podokręgu Tychy niespodzianki nie było. W Łące Polonia pokonała tamtejszy LKS 5:0 i awansowała do półfinału. Podopieczni trenerów Mazura i Majsnera, choć grali w nieco innym zestawieniu, niż w meczach ligowych, wykonali swoje zadanie. Inaczej nie wypadało, bo choć mecz rozgrywany był na boisku rywala, to wszystkie atuty były w rękach (konkretnie w nogach) łaziszczan. Poważne podejście do meczu załatwiło sprawę już w pierwszej połowie i w drugiej odsłonie dzieło mogli kontynuować zmiennicy.

Po 37 minutach meczu było „po herbacie”. A to za sprawą tercetu: Gielza – Mazurek – Badura, który rozegrał kilka podobających się kibicom akcji, zakończonych przez tego pierwszego, który zapisał na swym koncie klasyczny hat trick. Już w 12 minucie zawodnik gospodarzy zagrał w polu karnym ręką, za co arbiter podyktował karnego, zamienionego na gola przez Gielzę. Pięć minut później zdobywca pierwszego gola strzelał minimalnie niecelnie, ale w 25 minucie po zagraniach Smyli i Mazurka, był już bezbłędny. W 32 i 35 minucie gospodarzy przed stratą kolejnych goli uratował bramkarz, ale w 37 ponownie górą był Sebastian Gielza.

Na drugą odsłonę goście wyszli bez trójki Badura, Mazurek, Gielza, ale koledzy godnie ich zastąpili. 11 minut po wznowieniu gry Just zagrał do Smyli, ten do Dubaniewicza, który „dopisał” do konta Polonii czwartego gola. Minutę później Smyla strzelił piątą bramkę i ustalił wynik tego meczu. Meczu, który mógł się zakończyć jeszcze wyższym zwycięstwem, gdyż Polonia miała jeszcze co najmniej trzy sytuacje, po których mogła ten rezulat podwyższyć.

LKS Łąka - Polonia Łaziska 0:5 (0:3)

Polonia: Szindler - Gersok, Otrzonsek, Skorupa, Strzoda, Drabik, Sadłocha (67 Wójcik), Badura (46 Łęszczak), Mazurek (46 Dubaniewicz), Gielza (46 Just).

Trenerzy: Marek Mazur, Michał Majsner

Bramki: Gielza 3 – 12, 25 i 37 min., Dubaniewicz - 56 min., Smyla - 57 min.