Jak zły sen.

Przed wyjazdem Polonii na ostatni mecz rundy jesiennej do Jaworzna, niewielu było takich, którzy liczyli na dobry rezultat łaziszczan. Wprawdzie optymiści przebąkiwali o jednym punkcie, ale i te pobożne życzenia trzeba było odesłać w kąt. Na murawie jak zły sen wróciły koszmary z poprzednich meczów, czyli błędy, które bezlitośnie wykorzystali gospodarze, wygrywając ten mecz 3:0. Dobrze, że to już koniec pierwszej rundy i będzie czas nie tylko na refleksje, ale przede wszystkim na poprawę jakości gry.

Oba zespoły chciały szybko zdobytym golem, „ustawić” sobie mecz i później realizować ustalone wcześniej zadania taktyczne. Pierwsi, bliżsi tego celu byli łaziszczanie. W czwartej minucie obrońcy Szczakowianki uniemożliwili oddanie strzału Badurze, w dziesiątej – źle ustawił azymut Łęszczak, posyłając piłkę nad bramkę Budki. Na te nieudane akcje, swoimi odpowiedzieli gospodarze. W 13 minucie Walczak przegrał sytuację „sam na sam” z Szindlerem, dziewięć minut później, Niedzielski też nie nastawił dobrze celownika i strzelił obok bramki Polonii. Również następne trzy szanse stworzyli sobie miejscowi, ale w 17, 18 i 22 minucie ich nie wykorzystali. Dopiero na te działania, w 23 minucie akcją odpowiedzieli przyjezdni. Łęszczak podaniem „uruchomił” Smylę, ale ten posłał piłkę nad poprzeczkę bramki jaworznian. W odpowiedzi, zaatakował Leda, przegrywając pojedynek z Szindlerem. By zasada sinusoidy w tym fragmencie meczu była utrzymana, kolejna akcja była dziełem Polonii. Niestety, też bez skutku, gdyż Badura, podobnie jak poprzednicy, strzelił obok bramki. Podobnie było z dwiema kolejnymi sytuacjami Smyli oraz Gielzy. W 37 minucie po raz kolejny swymi umiejętnościami popisał się Szindler, ale dwie minuty później musiał wyjmować piłkę z siatki. Obrońcy Polonii pozwolili dojść do pozycji strzeleckiej Walczakowi, który strzałem za linii pola karnego, zdobył gola, dającego prowadzenie Szczakowiance. Przed przerwą wynik już nie uległ zmianie, choć zawodnicy obu zespołów oddali po jednym strzale.

Początek drugiej odsłony był dla przyjezdnych koszmarem. Zaledwie dwie minuty po wznowieniu gry, defensywa Polonii nie upilnowała Szymańskiego, który podwyższył prowadzenie na 2:0. Po tej stracie goście nie za bardzo mogli się pozbierać i dopiero w 54 minucie spróbowali zmienić bieg wydarzeń. Bez skutku. Ani Mazurek, ani Strzoda, ani Gielza, ani też Badura, pomimo prób, nie potrafili zdobyć kontaktowego gola, pozwalającego na „pozostanie” w meczu. Potem swoich sił próbowali Smyla, Just, Łęszczak Badura i Mazurek, ale piłka w żaden sposób nie potrafiła znaleźć drogi do siatki. Dwie sytuacje wypracowali też miejscowi, ale raz strzelali niecelnie, a raz dobrze zachował się Szindler. W 85 minucie w zespole Polonii zadebiutował 15-letni Bartosz Prochownik i szkoda, że ten debiut przypadł na mecz przegrany. Niestety, nie był to ostatni gol w tym spotkaniu. Gdy wszyscy myśleli już o zakończeniu spotkania, gospodarze przeprowadzili jeszcze jedną akcję, po której Walczak ustalił wynik spotkania na 3:0.

Szczakowianka Jaworzno – Polonia 3:0 (1:0)

Szczakowianka: Budka - Dębowski, Rodziewicz, Kiczyński, Szymański, Wdowik, Biskup (59 Smolik), Molenda, Walczak, Leda (70 Kravets), Niedzielski ( 63 Chrapek)

Trener: Andrzej Sermak.

Bramki: Walczak 2 – 39 i 90 min., Niedzielski – 47 min.

Żółte kartki: Kravets.

Polonia: Szindler - Gersok, Mazur, Otrzonsek (75 Drabik), Dubaniewicz (58 Strzoda), Badura, Mazurek, Wójcik (61 Just), Łęszczak, Smyla (85 Prochownik), Gielza

Trenerzy: Marek Mazur, Michał Majsner.

Żółte kartki: Gersok, Łęszczak.