Już były w ogródku...

Drugoligowe mecze siatkarek Polonii z Zorzą Wodzisław są zacięte i dramatyczne. W poprzednim sezonie Polonia wygrała dwa mecze i oba z Zorzą. W pierwszej rundzie w własnej hali mecz był równie zacięty i zakończył się zwycięstwem łaziszczanek 3:1, a dwa sety kończyły się grą „na przewagi”. Dramatycznie było też i w Wodzisławiu. Polonia była o krok od zwycięstwa z trzy punkty, ale nie utrzymała presji i ostatecznie przegrała mecz 2:3, zdobywając jeden punkt, który nie poprawił jej lokaty w tabeli.

Pierwszy set rozpoczął się po myśli gospodyń, które uzyskały czteropunktową przewagę i chciały ją dowieźć do końca. Nic z tego. W decydującej fazie seta podopieczne Sławomira Rubina zaczęły grać nie tylko z zębem, ale i skuteczniej, co pozwoliło przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i wygrać tę partię 25:22.

Niesione entuzjazmem łaziszczanki pokazały pazur w secie drugim. Też pełnym emocji i też zwycięskim. 25:23.

Kiedy w trzeciej partii prowadziły już różnicą sześciu „oczek”, wydawało się, że jest „po herbacie”. I wtedy, podobnie jak w secie pierwszym, role się odwróciły. Przyjezdnym zaczęło brakować cierpliwości i kończących ataków, gospodynie zaczęły grać skuteczniej i teraz to one odwróciły role. Wygrały seta 25:23, „wracając” do meczu.

Set czwarty bez historii. Siatkarki Polonii zachowywały się tak, jakby przestały wierzyć w swoje możliwości i oddały tę partię, przegrywając ją do 16:25.

Zwycięzcę miał wyłonić set numer pięć. Do stanu 6:6 na parkiecie trwała wyrównana walka i każde rozstrzygnięcie było jeszcze możliwe. Ale wtedy na dwa punkty odskoczyły miejscowe i swojej szansy już nie wypuściły. Tę przewagę jeszcze powiększyły i wygrywająca seta 15:10, wygrały też mecz 3:2. Zostawiając Polonię na ostatnim miejscu w tabeli.

Zorza Wodzisław Śląski – Polonia 3:2 (22:25, 23:25, 25:23, 25:16, 15:10)