Remis w meczu na szczycie.

Najważniejszym wydarzeniem czwartoligowego weekendu w grupie drugiej, było spotkanie lidera z wiceliderem. W Turzy Śląskiej Unia podejmowała Polonię i dla gospodarzy był to mecz o wygranie grupy, gdyż zwycięstwo już na cztery kolejki przed zakończeniem ligi dawało Unii tytuł mistrzowski. Fanfar jednak nie było, gdyż w meczu „na szczycie” padł remis 1:1. Używając terminologii pięściarskiej, był to remis „ze wskazaniem” na Polonię. A to wskazanie, to większa dojrzałość taktyczna łaziszczan, częstsze posiadanie piłki, większa ilość strzałów na bramkę rywala, czyli mówiąc po piłkarsku – Polonia miała „więcej z gry”. Zabrakło tylko jednego gola więcej i dlatego remis „ze wskazaniem”, przy którym oba zespoły zdobyły po jednym punkcie. Ale za ten mecz team z Łazisk zasłużył na słowa uznania.

Po kilku minutach wzajemnego badania i zaatakowała Polonia. W ósmej minucie Badura przejął piłkę w środku pola, podciągnął z nią kilkanaście metrów i strzelił jak z armaty. Piłka zmierzała pod poprzeczkę, ale kapitalną robinsonadą popisał się bramkarz Unii i wybił ją na rzut rożny. Trzy minuty później na strzał z dystansu zdecydował się Kaczmarczyk, ale i tym razem bramkarz zatrzymał piłkę. Goście atakowali dalej i w 17 minucie wywalczyli rzut rożny. Centrował Mazurek, w polu bramkowym w najdogodniejszej pozycji znalazł się Mazur i strzelił w … słupek. Odbita piłka wpadła mu prosto pod nogi i dobitka była już skuteczna. Gospodarze szybko odpowiedzieli groźną akcją i w 20 minucie po rzucie rożnym, piłkę z bramki wybili obrońcy Polonii. W polu przeważała jednak Polonia, stwarzając kolejne sytuacje pod bramką gospodarzy. Brakowało jednak skutecznego strzału. Unia zaatakowała w ostatnich pięciu minutach przed przerwą, ale obrońcy i Gocyk nie pozwolili sobie na stratę gola.

Kolejny raz miejscowi zaatakowali zaraz po przerwie. Już w pierwszej akcji wykorzystali „niefrasobliwość” Strzody i tylko dobra interwencja Gocyka nie pozwoliła im wyrównać. Polonia niepotrzebnie przyjęła chaotyczny sposób gry gospodarzy, pozwalając im na okupowanie swojej połowy boiska. Wcześniej jednak wyprowadziła kontrę, którą celnym strzałem zakończył Badura, ale bramkarz wybił piłkę na róg. Dwie minuty później doszło do kolejnego zamieszania pod bramką Gocyka. W tłoku przewrócił się Domin, za co arbiter na wyrost podyktował karnego. Jedenastkę skutecznie wykorzystał najskuteczniejszy zawodnik Unii –Hanzel. Polonia po stracie szybko przyjęła taktykę w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak i zepchnęła gospodarzy na ich połowę boiska. Stworzyła sobie przy tym kilka sytuacji bramkowych. Najlepsze miał Mazurek, który w 63 minucie przegrał pojedynek z bramkarzem, a osiem minut później piłka po jego strzale z kąta, również padła łupem Musioła. W ostatnich minutach meczu gospodarze myśleli już tylko o defensywie i obronie korzystnego dla nich remisu i ten wynik dowieźli do ostatniego gwizdka arbitra. Fety jeszcze nie było!

Unia Turza Śląska – Polonia Łaziska 1:1 (0:1)

Unia: Musioł – Szymiczek, Bochenek, Kuczok, Nowak (87 Gojny), Domin, Staniczek, Sikorski, Polak (90 Krzyżok), Kulczyk, Hanzel.

Trener: Jan Adamczyk

Bramka: Hanzel – 53 min.

Żółta kartka: Kulczyk

Polonia: Gocyk – Gersok, Mazur, Skorupa, Strzoda, Kruk, Wawoczny, Badura (63 Węglarz), Kaczmarczyk (75 Korcz), Mazurek, Leszczyński.

Trenerzy: Marek Mazur, Michał Majsner.

Bramka: Mazur – 17 min.

Żółte kartki: Gersok, Wawoczny, Kruk.