Mierzyć siły na zamiary.

11 czerwca remisowym meczem w Przyszowicach, Polonia zakończyła czwartoligowy sezon 2015/2016. Zakończyła go na drugim miejscu w tabeli, co po spadku z wyższej klasy rozgrywkowej nie jest wynikiem złym. Wprawdzie byli tacy, którzy oczekiwali powrotu do trzeciej ligi, ale patrząc na przebudowany zespół Polonii, były to oczekiwania „na wyrost”, choć taki powrót był możliwy. Ale czy zasadny? Chyba nie, bo o ile w tym składzie personalnym ten zespół w trzeciej lidze w dotychczasowym składzie mógłby sobie poradzić (świadczą o tym wyniki z czołowymi zespołami w rozgrywkach czwartej ligi), to na zreformowaną, czterogrupową ligę jest jeszcze za słaby. Wszak tam będą grać same czołowe zespoły z dotychczasowych ośmiu grup tej klasy rozgrywek. Na grę w takim towarzystwie Polonii potrzeba jest jeszcze trochę czasu, potrzebnego do zrobienia kolejnego postępu i wzmocnienia zespołu.

Wracając do zakończonych rozgrywek IV ligi, Polonia podobnie jak w rundzie jesiennej skończyła je na drugim miejscu. Przypomnijmy: po pierwszej rundzie team z Łazisk plasował się na drugim miejscu z dorobkiem 30 punktów (dziewięć zwycięstw, trzy remisy i trzy porażki), 28 bramkami strzelonymi i 14 straconymi. Łaziszczanie mieli cztery punkty straty do lidera (Unia Turza Śląska) i dwa przewagi nad trzecim zespołem w tabeli (Iskra Pszczyna). W drugiej rundzie podopieczni trenerów Marka Mazura i Michała Majsnera zdobyli 28 punktów, strzelając 37 goli i tracąc 19. W tabeli wiosny do lidera (również Unia)stracili dwa punkty, a nad trzecim zespołem (GKS Radziechowy) powiększyli dystans do sześciu „oczek”. W stosunku do rundy jesiennej to progres, choć paradoksalny, bo wiosenne zdobycze Polonii były mniejsze niż jesienne. Ale słabiej grali też rywale. Gdyby nie fatalny początek drugiej rundy, była szansa na wygranie ligi.

O końcowym układzie tabeli zadecydował początek rundy wiosennej. Polonia, która w ostatnich sprawdzianach przed „piłkarską wiosną” robiła bardzo dobre wrażenie, wystartowała fatalnie. W czterech pierwszych kolejkach przegrała trzy mecze oraz jeden zremisowała i to z zespołami z końca tabeli, potwierdzając teorię o tzw. „syndromie gry ze słabymi zespołami”. Potem nastąpił zwrot i z pozostałych 11 spotkań, nie przegrała żadnego. Gdyby nie ten początek? Gdzie szukać przyczyn takiej postawy? Szkoleniowcy analizowali ten temat nie raz i nie dwa, a trener Mazur stwierdził, że wie gdzie jest ta przyczyna i na pewno wyciągnie wnioski na przyszłość.

 

W rundzie wiosennej szkoleniowcy Polonii wykorzystali do gry 22 zawodników, którzy strzelili 35 bramek. Polonia po stronie wiosennych zdobyczy ma 37 goli, jako że w dwóch przypadkach pomogli im rywale, strzelając bramki samobójcze. Skład zespołu oparty był w większości na własnych zawodnikach, a w trakcie rundy szanse na grę w pierwszej drużynie seniorów otrzymali kolejni wychowankowie: 18-letni Bartosz Just oraz 15-letni Oskar Wolny. Dla tych zawodników to pierwsze doświadczenia w dorosłej piłce i kapitał na przyszłość.

 

Statystyki występów, zdobytych bramek oraz kartek:

 

L.p.

Zawodnik

Ilość

meczów

Bramki

Ż.k.

Cz.k

 

1

Bartosz Gocyk

13

 

1

 

2

Rafał Franke

3

 

1

 

3

Krzysztof Gersok

14

 

4

 

4

Roman Skorupa

15

 

2

 

5

Bartosz Fabian

1

 

 

 

6

Kamil Strzoda

13

 

 

 

7

Mateusz Mazurek

14

13

 

 

8

Mateusz Kruk

12

 

2

 

9

Radek Kaczmarczyk

13

2

1

 

10

Ireneusz Badura

11

2

 

 

11

Mateusz Wawoczny

15

9

3

 

12

Miłosz Węglarz

9

 

3

 

13

Wojciech Oltman

10

 

 

 

14

Alex Tyszczak

11

3

1

 

15

Tomasz Leszczyński

14

2

1

 

16

Marek Mazur

12

2

3

 

17

Artur Korcz

11

2

 

 

18

Tomasz Frankowski

8

 

 

 

19

Łukasz Dubaniewicz

6

 

2

 

20

Bartosz Just

2

 

 

 

21

Sebastian Sadłocha

5

 

 

 

22

Oskar Wolny

1

 

 

 

 

Samobójcze

 

2

 

 

 

 

 

 

Bramki w drugiej rundzie zdobywało ośmiu zawodników, ale siłą napędową ataku byli Mateusze: Mazurek i Wawoczny. Pierwszy trzynastokrotnie wpisywał się na listę strzelców (łącznie z pierwszą rundą dało mu to 22 gole), drugi dziewięć razy. Będąc przy Mateuszu Wawocznym, to w rundzie wiosennej opuścił go wreszcie pech w postaci kontuzji. Rozegrał wszystkie mecze, a jego przydatność widać było nie tylko w postaci zdobytych bramek, ale również aktywności na boisku.

W rundzie wiosennej Polonia straciła pięć bramek więcej niż jesienią. To wynik kłopotów z zestawieniem linii obronnych. Kontuzje obrońców sprawiły, że na boisku musiał się zameldować trener, Marek Mazur, który aż 12-krotnie występował w podwójnej roli. Będąc przy liniach obronnych, nie sposób zapomnieć o Bartoszu Gocyku, który dołączył do Polonii na drugą rundę. Był mocnym punktem zespołu, broniąc dwukrotnie po dwie „jedenastki”.