W sobotę, 6 marca w bardzo sprzyjających warunkach i pięknej słonecznej aurze, piłkarze Polonii Łaziska w zaległym spotkaniu rundy jesiennej z 16 kolejki IV ligi pierwszej grupy śląskiej podejmowali na własnym boisku wzmocniony w przerwie zimowej kilkoma bardzo dobrymi zawodnikami MKS Myszków, a w naszych barwach zadebiutowali obrońcy: Artur Terbalyan, Mateusz Nowara oraz młodzieżowiec Mikołaj Polczyk
W pierwszej odsłonie meczu, nasza drużyna pokazała nam się tak jakbyśmy sobie tego życzyli tzn. prowadziła bardzo dokładną, dynamiczną i pomysłową grę dzięki czemu miała to spotkanie pod kontrolą i co najważniejsze stworzyła ona kilka sytuacji bramkowych. Już w drugiej minucie po ładnej akcji Ireneusz Badura silnie uderzył w kierunku bramki przyjezdnych, ale futbolówka poszybowała nad poprzeczką. Następnie po groźnym zamieszaniu w polu karnym MKS-u, piłkę na szesnastym metrze udało się wyłuskać Danielowi Fabisiakowi, ale strzał naszego środkowego pomocnika okazał się nieskuteczny, bo piłka przeszła obok słupka. Z czasem bardzo aktywni na placu gry Poloniści zaczęli coraz częściej przemieszczać się na połowę rywali. W minucie piętnastej nastąpiła w naszych szeregach nieprzyjemna chwila, bo Mateusz Mazurek po przechwycie piłki, minął obrońcę i wychodząc na „sam na sam” z Kucharskim, ofensywny gracz łaziskiej drużyny w pewnym momencie upadł na murawę doznając kontuzji mięśnia dwugłowego i niestety jak się okazało po paru chwilach, nasz zawodnik nie mógł już kontynuować dalszej gry i na boisku zastąpić go musiał Bartosz Szojda. Sytuacja z 15 minuty nie wybiła z rytmu podopiecznych Daniela Tukaja i grali dalej „swoje” stwarzając kolejne okazje. W 18 minucie przed kolejną szansą na gola stanął Daniel Fabisiak, który strzelał z bocznej strefy boiska jednak bramkarz z Myszkowa stanął mu na przeszkodzie przenosząc futbolówkę nad poprzeczką. 24 minuta gry to trójkowa akcja Błażej Prochownika, Ireneusza Badury i Kamila Uniejewskiego, w której nasz stoper oddaje strzał, no ale w tej sytuacji golkiper MKS-u stanął na wysokości zadania łapiąc piłkę w swoje rękawice. W minucie 35 myszkowanie po raz pierwszy zagrozili naszemu zespołowi, ale skończyło się na strachu, bo z 16 metrów bardzo silnie, jednak nieskutecznie uderzał na bramkę Rafała Franke, Marchewka. W 38 minucie rajd Ireneusza Badury zakończył się uderzeniem piłki wzdłuż bramki, która po drodze minęła jeszcze słupek i wyszła na aut. Końcówka pierwszej połowy to dwa groźne strzały rywali po rzutach rożnych, ale na szczęście bez straty gola dla gospodarzy.