I jak tu nie wierzyć w ludowe porzekadła. To o wiejącym wietrze w oczy, jak ulał pasuje do wydarzeń pierwszego meczu siatkarek Polonii we własnej hali. Nie dość, że zespól jest mocno przebudowany i nie tworzy jeszcze monolitu, to na dodatek w sytuacji, kiedy „idzie” i gra dobrze, traci jedną z podstawowych zawodniczek, co sprawia, że gra się „posypała”, a to natychmiast znalazło odzwierciedlenie w wyniku. Polonia przegrała z Częstochowianką 0:3 i po dwóch kolejkach ma zerowy dorobek tak punktowy, jak i setowy.
Pierwszy set nie zapowiadał dramatu. Gospodynie walczyły, wykorzystały atut własnego parkietu przy zagrywce, pokazały kilka niezłych obron w polu i ataków, szczególnie w wykonaniu Angeliki Bruderek. Prowadziły i kiedy set wkraczał w decydującą fazę, przydarzyło się nieszczęście. Kontuzji nogi doznała Zofia Stawarska i to był punkt zwrotny tego seta, a może i meczu. Podopieczne Sławomira Rubina „stanęły”, zamiast na boisku, myślami pewnie były przy koleżance, a to natychmiast wykorzystały częstochowianki, przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wygrały go do 21, podcinając zawodniczkom Polonii skrzydła.