Gdyby czas meczu piłkarskiego trwał więcej niż przepisowe 90 minut, być może udałoby się zdobyć jeden punkt, a nawet cieszylibyśmy się ze zwycięstwa, niestety los chciał inaczej o czym przekonali się na własnej skórze piłkarze Polonii Łaziska. Nasz zespół szczególnie w drugiej połowie wczorajszej domowej rywalizacji z Podlesianką Katowice w 13 kolejce IV Ligi gr. śląskiej I wykazał się na murawie ogromną wolą walki, ale pomimo dużego zaangażowania, w kluczowych momentach zabrakło jeszcze innych czynników: szczęścia, a także skuteczności i czasu.
Mecz z Podlesianką w słoneczne sobotnie popołudnie na Pol-Arenie rozpoczął się od dogodnej sytuacji przyjezdnych. W ósmej minucie z rzutu rożnego dośtodkowywał w pole karne Kędzierski, gdzie w zamieszaniu podbramkowym Marcin Topór obronił uderzenie Jarnota z bliskiej odległości. Później gra nam się wyrównała, a pierwszy strzał, jaki nasz zespół oddał na bramkę strzeżoną przez Tomanka, było silne uderzenie z dystansu Patryka Widucha w 22 minucie, ale piłka przeszła nad poprzeczką. W 38 minucie po składnej zespołowej akcji łaziszczan, piłka z lewej flanki została zaadresowana w pole karne gdzie był Kamil Uniejewski, jednak jego strzał głową ładną paradą między słupkami złapał Tomanek. Dwie minuty później Niesyto został nieprzepisowo powstrzymany w polu karnym Polonii przez Artura Terbalyana i arbiter wskazał na „wapno”. Po chwili przyjezdni cieszyli się z prowadzenia, bo rzut karny na gola zamienił Nowotnik.