Po zwycięstwie nad LKS-em Czaniec, Polonię czekał test prawdy na boisku lidera w Jasienicy. Zdała go celująco, gdyż nie tylko wygrała 2:1, ale pokazała też dobrą grę. Zdobywając trzy punkty, zniwelowała dystans do lidera do trzech punktów, spłaszczając tym samym tabelę. Teraz jedna kolejka może przewrócić układ sił w czołówce.
Oba zespoły rozpoczęły grę z respektem przed rywalem, stąd też w pierwszym kwadransie na murawie było więcej "piłkarskich szachów" i badania sił, niż akcji niosących w zalążku bramkę. Praktycznie poza dwoma niegroźnymi strzałami z dystansu i próbami kontr, nie było akcji godnych odnotowania. Dopiero po 17 minutach meczu, przewagę w polu uzyskała Polonia, a jej efektem były dwa rzuty rożne z rzędu. W 21 minucie na chwilę zdrzemnęła się obrona Polonii i zapachniało golem dla Drzewiarza. Na szczęście napastnicy gospodarzy pogubili się pod bramką gości i skończyło się na strachu. To ostrzeżenie goście zbagatelizowali i dwie minuty później, drugą składną akcję przeprowadzili miejscowi. Strzałem zakończył ją Kozielski, ale Franke nie dał się zaskoczyć i jeszcze raz się upiekło. Bezradny był dwie minuty później. Odbił wprawdzie strzał Kozielskiego, ale nikt go nie asekurował i po dobitce Gajdy, musiał wyjmować piłkę z siatki. Polonia szybko ruszyła do odrabiania strat. Była tego blisko w 39 i 43 minucie. W 39 piłkę po strzale Wójcika z rzutu wolnego, nad poprzeczkę "przeniósł" bramkarz Drzewiarza, a w 43 minucie strzał Mazurka odbił przed siebie Szymala, a dobitka Gielzy poszybowała "w niebo". Gol dla Polonii jednak padł. W 45 minucie akcję ze środka pola rozpoczął Gielza, zagrał w pole karne, tam przyjął ją Łęszczak, "związał" obrońcę, podał do Smyli, który strzałem w długi róg, wyrównał na 1:1. Ale to nie był jeszcze koniec emocji. W doliczonym czasie gry, najpierw okazję do podwyższenia wyniku mieli goście, a potem dwie gospodarze. Przy pierwszej i strzale Kozielskiego, refleksem wykazał się Franke, a w ostatniej sekundzie pierwszej połowy, Gola z pięciu metrów strzelił "Panu Bogu w okno".