... tak najkrócej można określić mecz Polonii z rezerwami Podbeskidzia. Gospodarze przegrywali 0:2, by dojść rywala na 2:2, a potem stracić dwa kolejne gole i przegrać mecz 2:4.
Polonia przegrała mecz z rywalem, który w tym sezonie zaprezentował najlepszą grę z drużyn goszczących na Pol Arenie. Dobre wyszkolenie techniczne, dobre przygotowanie fizyczne i kilku zawodników w składzie potrafiących kierować poczynaniami "młodzieży", były atutami bielszczan. Polonia miała szansę na "dowiezienie" remisu, ale nie można było w ostatnim fragmencie meczu popełnić błędów, które zawodnicy gospodarzy popełnili. I to one zadecydowały o porażce.
Goście „ustawili” sobie mecz tuż po jego rozpoczęciu. Już w drugiej minucie po rzucie wolnym, obrońcy Polonii zbyt blisko wybili piłkę, doszedł do niej Walkiewicz i strzałem z woleja umieścił ją w okienku bramki strzeżonej przez Rafała Franke. Przez następne 20 minut trwała wymiana „ciosów”, z tym, że częściej przy piłce byli goście. W 21 minucie gospodarze stanęli przed szansą wyrównania. Gielza przejął piłkę na środku boiska, podholował ją do pola karnego i strzelił. Niestety minimalnie nad poprzeczkę. Sześć minut później pojawiła się druga szansa na gola. Polonia wyprowadziła kontrę, po której Mazurek z pięciu metrów strzelił obok słupka. I po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie o zmarnowanych sytuacjach. W 35 minucie w zamieszaniu podbramkowym gola strzelił Jakubik i goście prowadzili 2:0. miejscowi jednak walczyli o swoją bramkę. W 45 minucie po kolejnej kontrze lewą stroną, dośrodkował Badura, a Mazurek głową skierował piłkę do bramki. Gospodarze schodzili na przerwę z golem kontaktowym.