Hokejowy wynik.

Dziewięć bramek padło w meczu kontrolnym Polonii z LKS-em Goczałkowice. Jedną więcej strzelili zawodnicy walczący o awans goczałkowiczanie i to oni zeszli z boiska „z tarczą”, wygrywając spotkanie 5:4. Swoją drogą, to mylił się ten, kto uważał, że konfrontacja z zespołem z ligi okręgowej, będzie dla podopiecznych Krystiana Odrobińskiego spacerkiem. Nawet z po raz kolejny eksperymentalnie zestawioną linią obrony. Tym razem z Mateuszem Krukiem w roli lewego obrońcy.

W pierwszym kwadransie meczu Polonia mogła sobie ten mecz „ustawić”, strzelając co najmniej dwie – trzy bramki. A były ku temu okazje. Zaczęło się rewelacyjnie, bo po trzech minutach gry, testowany pomocnik perfekcyjnie podał do Sebastiana Gielzy, który znalazł się w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem i szansy nie zmarnował. Łaziszczanie poszli „za ciosem”, konstruując kilka kolejnych akcji pod bramką Goczałkowic. Niestety, za każdym razem brakowało celnego strzału. Zaabsorbowani ofensywnymi poczynaniami zawodnicy Polonii, rozluźnili szyki obronne i za to słono zapłacili. W 12 minucie jeden z zawodników LKS-u po zdobyciu piłki w środku pola, „wrzucił” ją parterowi pomiędzy środkowych obrońców Polonii, a ci nie bardzo wiedzieli jak się zachować. Wiedział za to napastnik gości, który strzałem z 12 metrów wyrównał na 1:1. Polonia chciała odzyskać prowadzenie, ale nie za bardzo wiedziała jak to zrobić. Kolejnym akcjom zaczepnym czegoś brakowało. Brakowało też zrozumienia w grze obronnej. W 24 minucie składna akcja goczałkowiczan lewą stroną pozwoliła im „rozklepać” obronę Łazisk i wyjść na prowadzenie 2:1. W odpowiedzi, błyskawicznie odpowiedziała Polonia, ale Gielza nie wykorzystał „setki” na drugie swoje „trafienie”. Szansa na szybkie wyrównanie nie przerwała rozkojarzenia defensorów. W 30 minucie LKS przeprowadził kontrę lewą stroną i po przerzucie na przeciwną stronę, podwyższył prowadzenie na 3:1. Ale to nie był koniec nieszczęścia. Dwie minuty później w dziecinny sposób pozwolił się ograć Kruk i goście zakończyli akcję zdobyciem czwartego gola. Pogrom wisiał w powietrzu, ale gospodarze do niego nie dopuścili. W 37 minucie Smyla wywalczył piłkę w narożniku boiska, ograł dwóch obrońców, zagrał do testowanego pomocnika, który skutecznym strzałem zmniejszył dystans do rywala.

Drugą połowę Polonia rozpoczęła z wysokiego „c”. W 47 minucie gospodarze wywalczyli rzut wolny przed polem karnym Goczałkowic. Do piłki podszedł testowany zawodnik, strzelił mocno i Polonia mogła zapisać na swoim koncie bramkę kontaktową. Trzy minuty później na boisko wszedł Piwoński. W pierwszym kontakcie z piłką, celną główką wyrównał na 4:4. Ale nie był to koniec bramkowego festiwalu. Trzy minuty później goście w popisowy sposób rozegrali rzut rożny, po którym strzałem głową w „okienko” strzelili piątego gola i jak się okazało, było to ostatnie „trafienie” w tym meczu. W pozostałym czasie grająca w „młodzieżowym” składzie Polonia stworzyła kilka sytuacji do wyrównania, ale strzelić piątej bramki się nie udało.

Polonia – LKS Goczałkowice 4:5 (2:4)

Polonia: Franke – Łęczszak, Wójcik, Kruk, Smyla, Badura, Gielza, Strzoda, Just, Witek, Piwoński, Otrzonsek, Skorupa oraz sześciu zawodników testowanych.

Bramki dla Polonii: Gielza, Piwoński oraz testowany 2.

Piłkarski aerobik.

Trener Krystian Odrobiński szuka nie tylko nowych ustawień zespołu i boiskowych rozwiązań, ale też i innych form zajęć treningowych. Takim novum dla zespołu były zajęcia aerobicu pod fachowym okiem instruktorki. Było trochę zabawy i śmiechu, ale nie było takich, którzy się obijają. – W poszukiwaniu nowych form treningowych, często wzoruję się na trenerze Mandryszu. Różnorodne formy ćwiczeń sprawiały, że zawsze byłem dobrze przygotowany fizycznie. Po dwóch sparingach o krótkim okresie czasu i intensywnych treningach, postanowiłem odmienić trochę trening i padło na fitness. Może to zabawne, ale przy tych ćwiczeniach można „trafić” do innych partii mięśniowych i od razu widać, jaką kto ma koordynację. Myślę, ze ta forma się spodobała i być może jeszcze w tym okresie przygotowawczym do niej wrócimy – powiedział po piłkarskim aerobiku trener Odrobiński.

W sobotę z piątoligowcem.

W sobotę piłkarze Polonii w ramach przygotowań do rundy wiosennej rozegrają piąty mecz kontrolny. Po zespole juniorów i trzech drużynach czwartej ligi, rywalem podopiecznych Krystiana Odrobińskiego będzie drużyna z ligi okręgowej. To LKS Goczałkowice, lider grupy pierwszej piątej ligi, który sposobi się do awansu. Zapowiada się kolejny „zimowy” mecz (synoptycy nie przewidują ocieplenia), który zostanie rozegrany w nadchodzącą sobotę, 11 lutego o godzinie 12.30 na boisku ze sztuczną nawierzchnią, na Stadionie Śląskim.

Oczami trenera.

Dla trenera Krystiana Odrobińskiego mecz kontrolny Polonii z Sarmacją Będzin, był drugim spotkaniem sparingowym w roli szkoleniowca tego zespołu. Po meczu zapytaliśmy nowego trenera Polonii o ocenę tego spotkania. Oto ona:

- Pierwsza połowa, jak na dzisiejszy stan posiadania i okres budowy zespołu oraz formy sportowej, wyglądała w miarę dobrze. Graliśmy w nieco innych ustawieniach, z zawodnikami testowanymi, a mimo tego nie straciliśmy gola i stworzyliśmy sytuację do jego strzelenia. W drugiej odsłonie w składzie było już więcej młodzieży i gra trochę "siadła", ale nie było paniki. W sumie zremisowaliśmy mecz z trzecim zespołem grupy pierwszej czwartej ligi, co jest wynikiem wartościowym. Gdyby wykorzystać wypracowane "setki" i karnego, można było to spotkanie wygrać. Ten mecz dał mi odpowiedzi na kilka pytań, co na pewno będzie pomocne w dalszej pracy.-

Linia obrony grała w tym spotkaniu w eksperymentalnym składzie...

- Jestem w klubie czwarty dzień. Osoby związane z Polonią od lat, widzą zawodników i poszczególne formacje tak, jak widzą. Rozmawiają ze mną, pewne rzeczy sugerują. Ja to widzę trochę inaczej i dlatego też szukam innych rozwiązań. I będę szukał dalej optymalnych ustawień z grupy zawodników, których mamy do dyspozycji. Nie ukrywam, że chciałbym dokooptować do zespołu stopera i wartościowego bocznego obrońcę - dodał trener Krystian Odrobiński.

Przestrzelony karny i remis.

W świetle jupiterów i przy odczuwalnej temperaturze minus kilkunastu stopni Celsjusza, piłkarze Polonii rozegrali mecz kontrolny z Sarmacją Będzin. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1 i gdyby nie „przestrzelony” rzut karny przez Wójcika, to czwarty sparing w tym roku mógłby się zakończyć zwycięstwem. Ale w takich meczach nie o zwycięstwa chodzi, choć te zawsze cieszą.

Środowy sparing trener Krystian Odrobiński rozpoczął w eksperymentalnym zestawieniu linii defensywnych: z testowanym bramkarzem oraz Bartoszem Wójcikiem i Kamilem Strzodą jako środkowymi obrońcami. To zestawienie okazało się trafne, gdyż Polonia w pierwszej połowie zagrała na „zero z tyłu” z najbardziej bramkostrzelnym zespołem grupy pierwszej czwartej ligi. Ale po kolei. W siódmej minucie po podaniu Mateusza Mazurka, w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem znalazł się Sebastian Gielza, ale bramkarz wyszedł z opresji obronną ręką. Potem na przemian akcje toczyły się na jednej lub drugiej połowie. Łaziszczanie nieco częściej zagrażali bramce Sarmacji, ale ich akcjom brakowało precyzji. Trudno się jednak temu dziwić, bo w takich warunkach trudno o finezję. Jednego, czego nie brakowało, to boiskowej walki.

Z Sarmacją przy jupiterach.

W środę piłkarzy Polonii czeka kolejny sprawdzian. Tym razem będzie to sparing z Sarmacją Będzin, trzecim zespołem grupy pierwszej czwartej ligi, w barwach której gra były napastnik Polonii – Alex Tyszczak. Mecz ten będzie też drugą okazją dla trenera Krystiana Odrobińskiego do przyjrzenia się swoim nowym podopiecznym. Mecz kontrolny Polonii z Sarmacją rozegrany zostanie w środę, 8 lutego o godzinie 17.30, na boisku ze sztuczną nawierzchnią Stadionu Śląskiego.

Sponsorzy i partnerzy klubu